Każdy człowiek – w tym szef – nawet nieświadomie testuje w relacji to, na jak wiele może sobie w niej pozwolić. Jeśli więc ktoś nie zareaguje na jakieś przekraczanie jego granic, to ten, kto je raz przekroczył, zapewne przekroczy je ponownie. O tym, czy pracownicy zawsze są na straconej pozycji w starciu z toksycznym szefem i czy można zmieniać coś w tej relacji – mówi psycholożka, coach i trenerka biznesu Iwona Firmanty.
„Newsweek”: W jednym z postów w mediach społecznościowych napisała pani, że jeśli szef krytykuje wykonanie zadań przez pracownika, ten ma słuchać. Jeśli natomiast słowa krytyki dotyczą samego zatrudnionego, to powinien on protestować. Tylko jak zareagować, gdy szef mówi: „Co się z tobą dzieje? Zacznij myśleć!” lub „W twoim wieku już się tego nie nauczysz”?
Iwona Firmanty: Każdego może zaskoczyć i zamrozić agresywne zachowanie przełożonego, zwłaszcza kiedy pierwszy raz w pracy zostaje się przez kogoś w ten sposób potraktowanym. Nie ma więc co się dziwić, że możemy nie zareagować właściwie od razu. By podjąć decyzję, jak się zachować, potrzebujemy czasu na analizę sytuacji. Zaatakowani przeżywamy stres, a więc nie reagujemy racjonalnie, lecz emocjonalnie. W stresie włącza się ta część naszego mózgu, która odpowiada za reakcje obronne: walkę, ucieczkę lub zamrożenie. Jaka reakcja automatycznie nam się włączy, zależy od tego, jak na podobne sytuacje reagowaliśmy w dzieciństwie. Jeśli ktoś jako dziecko miał toksycznych opiekunów, zapewne zareaguje na agresję szefa podobnie, jak reagował w przeszłości na zachowania agresywne swoich rodziców, dziadków czy nauczycieli.
Link do pełnego artykułu, który pojawił się w Newsweek